niedziela, 25 stycznia 2015

Na dobry początek! Kieł.

Nie wiedzieć czemu, przez niektórych sklasyfikowany jako horror. Nie wiedzieć czemu, niektórzy uważają, że zawiera elementy humorystyczne. A to czystej wody dramat. Jeśli miałabym wymyślić mu inną kategorię to: "nigdy nie mów, że nic cię nie zaskoczy". Bo film zaskakuje. Ale może od początku.

Grecja. Prowincja. W wielkim domu, z wielkim ogrodem, odgrodzonym od świata (tak, tak, nie tylko od ulicy!) wielkim płotem, mieszka rodzina. Ojciec, matka, dwie córki i syn. Imion nie podam - nie mają. Dzieci, a właściwie "dzieci", bo są już dorosłe, nigdy nie opuściły rodzinnej posesji. Nigdy nie miały kontaktu ze światem zewnętrznym, z wyjątkiem wizyt pracownicy ojca (która wpada od czasu do czasu, zadowolić seksualnie syna...). Wiedzę o życiu za płotem czerpią od rodziców. I dowiadują się, że świat jest bardzo niebezpieczny. Żyją na nim na przykład tak krwiożercze istoty jak koty, które żywią się ludzkim mięsem. Psy są lepsze. Pewnego dnia rodzice nawet mówią "dzieciom", że mama wkrótce urodzi psa. I bliźnięta. Są w domu oczywiście zdobycze cywilizacji - telefon ukryty w szafce i telewizor, na którym oglądane są rodzinnie kasety VHS. Z własnymi nagraniami. Zero kontaktu ze światem oznacza dokładnie zero! Kiedy przeczytałam opis filmu spodziewałam się po prostu ekstremalnie nadopiekuńczych rodziców, jednak to co zobaczyłam przerosło wszystkie moje wyobrażenia. Bo tu nie o nadopiekuńczość chodzi, choć jakąś chorą miłością potomstwo jest obdarzone. Postać ojca jest znakomita, chociaż przerażająca. Co nim kieruje? Olbrzymia nadopiekuńczość? Nadopiekuńczość to jedno, a straszenie krwiożerczym kotem i nauka udawania psa, by kota odstraszyć, to coś zupełnie innego. Próba stworzenia nowego człowieka, z zupełnie nieprawdziwym obrazem świata? To prędzej, wciąż tylko pytanie dlaczego. Gdyby odpowiedź była prosta - skąd aż tak absurdalne, chore pomysły ojca - należałoby się zastanowić chyba nad własną kondycją psychiczną.

Więc o co chodzi w filmie? Przez chwilę się zastanawiałam. Pierwsza myśl to terror, przemoc, ale to rozwiązanie zbyt oczywiste. Reżyser rzecz jasna pokazuje nam przemoc, co do tego nie ma wątpliwości. Pytanie tylko, co chce przez nią pokazać. Do jakiej refleksji nakłonić widza? To, że na świecie jest przemoc, a człowiek z pranym mózgiem, będzie miał wyprany mózg, to chyba wszyscy wiemy. Ja odbieram ten film, jako próbę analizy ludzkiej natury. Jak bardzo da się człowiekiem manipulować? Ile, pomimo kłamstwa, manipulacji i terroru, pozostanie w nim chęci poznania prawdy i ile będzie w stanie jej poznać? Na ile jesteśmy sobą, a na ile produktem wychowania? Zastanawiać się można nad tym nie tylko w kontekście życia jednostek, ale społeczeństw. Czy da się ludzi zniewolić totalnie? Pytań jest więcej. Odpowiedzi żadnej.

Tytuł: Kieł (Kyndontas)
Reżyser: Giorgos Lanthimos
Rok: 2009

9/10






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz